Kiedyś bieganie było prostsze.
Kiedyś, aby pobiegać wystarczyła chęć. Ubierało się stary ciuch i buty, wychodziło się z domu i zaczynało biec. Nogi niosły gdzieś przed siebie, najlepiej po równej drodze, słońce strasznie męczyło, jak to bywa w południe upalnego dnia. A gdy tylko pojawiało się zmęczenie, dochodziliśmy do wniosku, że już wystarczy i można było wracać do domu. Pod wieczór opowiadało się znajomy jakimi to dziś byliśmy sportowcami.
Tak to wyglądało, gdy nabieraliśmy chęci na bieganie w latach szkolnych, gdzieś koło 15 roku życia. Dziś, no cóż. nie jest to takie proste. Choć nikt nam nie broni udać się na przebieżkę po osiedlu w starych, niekoniecznie sportowych ciuchach. To jednak w oczach innych nie będziemy wyglądać zbyt dobrze. Można byłoby to porównać np, do osoby ćwiczącej na siłowni w klapkach czy japonkach. Niby nic, ale jednak zbyt mądrze i profesjonalnie to nie wygląda. Można by też powiedzieć -co mnie obchodzą inni, nich sobie gadają. Ale jednak nikt nie chce być obgadywany za plecami.
Dziś niestety, albo stety standardy są całkiem inne. Jeśli chcemy pobiegać, to zamiast iść i biegać siadamy do komputera i po pierwsze szukamy w internecie odpowiedniego planu treningowego. No bo wiadomo, po co nam niepotrzebne kontuzje. Później z pomocą google maps, planujemy sobie pierwszą trasę. pamiętając, aby była odpowiednio długa, no i nie prowadziła po asfalcie, bo o stawy trzeba dbać! Następna rzeczą jaką musimy zrobić to udanie się do sklepu sportowego. Kupujemy odpowiednią koszulkę i spodenki bądź legginsy. Kupujemy też buty, tutaj wybór jest bardzo trudny, bo butów do biegania jest od groma, a każda z par posiada funkcje, które ciężko zliczyć na placach obu rąk. Gdy już wszystko wiem i posiadamy odpowiedni strój, możemy spokojnie zacząć biegać, oczywiście tylko wcześnie rano, ewentualnie wieczorem.
Po kilku biegach prawdopodobnie zorientujemy się na nasze "wyposażenie" jest dość ubogie. Ponieważ potrzebny nam koniecznie uchwyt na telefon, po pierwsze, aby móc słychać muzyki na słuchawkach, a po drugie, żeby zapisać czas i trasę jaką pokonaliśmy za pomocą jakiejś aplikacji, a to wszystko oczywiście po to, aby tak jak za dawnych lat pochwalić się przed znajomymi tym, jakimi to sporowcami dziś jesteśmy. Prócz uchwytu na telefon i ciuchów na chłodniejsze dni, koniecznie musimy mieć też pulsometr. Wiadomo, odpowiednie, a przede wszystkim równe tętno to podstawa.
Po pewnym czasie, gdy ukończymy pierwszy maraton ze zdumiewającym czasem sześciu godzin, który wskazuje na to, że połowę trasy przemaszerowaliśmy, przyjdzie czas na zakup zegarka, ale nie takiego zwykłego... zegarka z gps'em. Aby później w domu móc analizować, kalkulować i bóg wie co jeszcze robić, aby kolejny maraton był dla nas jeszcze łatwiejszy.
Wpis ma charakter humorystyczny i tak należy go taktować. Ponieważ pierwszą i najważniejszą cechą, każdego sportowca powinien być dystans do siebie i innych:)
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia