Cześć wszystkim!
Chciałbym się Was poradzić odnośnie nauki podciągania nachwytem, ponieważ jest niemało informacji odnośnie różnych metod i głowa pęka już od tego wszystkiego (oraz łokcie).
Obecnie jestem w stanie wykonać 6 poprawnych technicznie podciągnięć podchwytem i ogólnie trzymam się póki co szlifowania poprawnej formy oraz stopniowego wprowadzania faz izometrycznych. Oprócz tego mam osobny trening body row, w którym widzę wolny, zdrowy progres (stopniowo po prostu zmniejszam kąt pochylenia), a także szlifowanie formy dla scapula pull, które bardzo mi służą.
Na początku trzymałem się smarowania gwintów dla negatywów podciągania nachwytem i w ciągu 10 dni udało mi się dojść do momentu, w którym byłem w stanie wykonać 1 dobre technicznie podciągnięcie, ale w pewnym momencie utknąłem i ni cholerę nie mogę przebić tej bariery 1 powtórzenia. I tutaj pojawiają się moje pytania:
1. Przyjąć smarowanie gwintów dla tego jednego powtórzenia? Jeżeli tak, to czy polecacie rozłożenie pojedynczych powtórzeń w ciągu dnia, czy lepiej traktować to jako np. mikro trening (konkretna ilość serii i powtórzeń podczas jednej sesji)?
2. Rozłożyć podciąganie na kilka elementów i traktować to jako rutynę, tj. np. scapula pull, "baby pull ups", wzmacnianie przedramion?
3. Kontynuować progresowanie podciągania podchwytem, ponieważ niektórzy polecają, aby dojść do 10 technicznych powtórzeń (jakoś ta liczba zdaje się być dla wielu wyznacznikiem jakiegoś poziomu, po którym można "przejść dalej"), które dadzą dobry fundament dla nauki podciągnięć nachwytem.
Oczywiście jestem otwarty na inne propozycje, ale powyższe najczęściej były przeze mnie spotykane.
Pozdrawiam,
Dejwol