" Nagiego wojownika" lepiej mi się czyta na twardej okładce, niż z monitora:). A w o " skazanym na trening" powiem tyle, że mnie oświeciła ta książka. Nienawidzę siłowni ( taki paradoks, choć mam swoją na chacie:)) i właśnie ta książka jest obecnie numerem jeden na mojej półce:). Za każdym razem gdy o niej mówię znajomym, którzy np. chodzą na siłkę są do niej sceptycznie nastawieni. Wszyscy. Oprócz jednej, dwóch osoby. Podam prosty przykład. Gdy ćwiczyłem na siłce maksymalnie wyciskałem na klate 76,5kg ( z trudem). Po 3 miesiącach ( z przerwami z powodu pracy), bez problemu wycisnąłem 80kg ( a robiłem wtedy pompki pochylone, czyli drugi krok), a próbowałem 86kg, lecz się za bardzo stresowałem i kupa:D. Dzięki tej książce nie popełniłem błędu i nie sięgnąłem również po steroidy. Czuję się sprawny i lekki jak nigdy, a zarys mięśni też się uwidocznia:). Tułów mam silny jak nigdy i również sześciopak się uwidocznił ( po zaledwie 3 krokach) . Szczerze polecam. A niektórzy laicy i krytycy niech mówią co chcą, bo widocznie widzieli tylko tył i okładkę, a do tego nie próbowali ćwiczyć według jej filozofii:).