Oj, dawno mnie tu nie było... Studia, ale wiem, to nie powinna być żadna wymówka. Dawno nie ćwiczyłam, nie tak długo jak mnie tu nie było, ale i tak za długo.
W zeszłym tygodniu miałam masę zajęć, i stwierdziłam, że chociaż w tym tygodniu będę miała zajęć jeszcze więcej, to bez ćwiczenia dłużej nie dam rady. Wolę, jak wszystko mnie boli pod ćwiczenia, niż od siedzenia :D
Codziennie czasu na ćwiczenie nie znajdę, więc zmieniłam trochę plan: w poniedziałek miałam zamiar zrobić poniedziałek i wtorek, w środę dodatkowo czwartek, piątek już normalnie. Zgodnie z założeniami wczoraj ćwiczyłam, ale dawno nie szło mi tak opornie ::P zakwasy mam jak nigdy, a przynajmniej nie pamiętam, kiedy mogłam takie mieć. Efekt zeszłego tygodnia... W każdym razie ćwiczyć jednak muszę, to uzależnia na dłuższą metę Jak wrócę do domu, to mogę wrzucić ten plan.
I mam puszcze do Was takie pytanie: czy takie łączenie treningów z dwóch dni jest ok czy lepiej zmodyfikować ten plan jakoś inaczej? I czy robić coś w dni bez treningu? Czasu za dużo nie mam, miałabym jedynie możliwość szybkiego treningu rano przed zajęciami. Co uważacie o tabacie?