Dzisiejszy trening to było istne piekło :D Zaczęły mnie dopadać jakieś czarne myśli typu: "po co ja to robię"; "nie nadaje się do tego"; "mam słabsze postępy niż inni" i tym podobne. Mimo wszystko zawziąłem się i wykonałem trening, choć nie było to łatwe bo musiał walczyć o każdą następną serię i każde następne powtórzenie, jak to się mówi: nie ma nic gorszego niż walka z samym sobą. Dzisiaj był trening pleców i brzucha. wszystko wykonane jak trzeba choć bardziej leniwie niż zwykle :P W czasie treningu jeszcze przeczytałem post: "Ej, ej, co to za jakieś wymówki? ;D" i sobie powiedziałem dobra no to żadnych wymówek i wykonałem jeszcze trening przedramion, bardziej ulgowo niż zwykle ale dobre i to. I co się okazało? Dłoń po treningu przestała boleć :D Taki pozytywny akcent na zakończenie tego na prawde ciężkiego głównie od strony mentalnej treningu :D