Laktoza jest z grupy węglowodanów. A w cukier prosty rozkłada się w jelitach. To po 1. Po drugie, moim zdaniem, jeśli ktoś toleruje to, no to nie ma sensu tego ograniczać organizmowi.
Ogólnie jeśli chodzi o nietolerancję, to jest ona spowodowana przez mala ilosc enzymów. Przez co wtedy laktoza się nie rozkłada , cukier gromadzi się na jelitach, bakterie mają wtedy pożywienie i rozkładają go w innym procesie. Przez co pojawiają się dolegliwości typu gazy, wzdęcia itd. bo wtedy przechodzi proces fermentacji. Tak to wygląda mniej więcej od strony biologicznej. Od strony praktycznej, jak ktoś po produktach mlecznych ma.rewolucje gastryczne, no to będzie znaczyło że ma ktoś nietolerancje. Proste. Ale jeśli ktoś może jeść rzeczy z laktoza i niczym się one nie objawiają, to tej nietolerancji nie ma, a co za tym idzie, nie ma sensu tego ograniczać. Bo to jest naturalne, nie szkodzi człowiekowi. Problem zaczyna się dopiero wtedy jak ktoś ma te problemy z trawieniem i nie ma wystarczającej ilości laktazy (tak nazywa się enzym który trawi laktozę). Najlepiej wtedy iść na.jakis.oddzial.z chorobami diabetologicznymi. Jeśli ktoś ma problemy po zjedzeniu czegoś. Wtedy porobić badania i to jest najlepsze rozwiązanie. A jeśli coś nie szkodzi, to nie ucinajmy tego organizmowi. On takich substancji też potrzebuje.
Ja np powiem Wam taka ciekawostkę. Ja nie trawie białka w większych ilościach. Przez co przy jedzeniu większych ilości białka , organizm nie wyrabia z przetworzeniem tego i później to się odkłada w postaci amoniaku. Amoniak, chyba każdy wie czym jest.
Też niby miałem jakąś tendencje do celiakii (nietolerancja glutenu) ale ja po diecie bezglutenowej czułem się jeszcze gorzej. Jeśli nie ma takiej potrzeby, nie ograniczaj czegoś co Ci nie szkodzi.
Dobra. Trochę się chaotycznie rozpisalem, proszę mi wybaczyć, jestem świeżo po "uroczystościach" ? nie wiem czy nawet na temat napisałem do końca hah. Ale no nic. Niech będzie i tak xD